... mój tata, Kendall, Logan, Carlos, no i oczywiście James.
- Hej. - przywitali się wszyscy
- Cześć, wychodzę. - powiedziałam kierując się do wyjścia, ale mama zaciągneła mnie do kuchni
- Czemu jesteś niemiła? - spytała
- Jeśli myślisz, że zmienię swoje plany tylko dlatego, że Jamesowi zachciało się przypomnieć sobie o rodzinie, to się mylisz. - powiedziałam patrząc jej prosto w oczy
- Zabraniam ci. - powiedziała głosem nie znającym sprzeciwu
- Nie rozśmieszaj mnie. - wyszłam z domu
Poszłam do parku. Długo w nim siedziałam rozmyślając. Na początku chciałam iść do Roberta, ale coś mi mówiło żebym została. Usiadłam na pobliskiej ławce, ubrałam słuchawki na uszy i włączyłam piosenkę Kamil Bednarek - Cisza. Była ona po polsku, mimo to rozumiałam ją. Kiedyś tata mnie i Jamesa uczył polskiego, żebyśmy mogli porozumiewać się z Polski. W połowie piosenki poczułam jak ktoś mnie przytula. Wszędzie poznał te umięśnione ramiona. Wyjełam słuchawki z uszu.
- Okłamałaś rodziców, bo nie chciałaś ze mną gadać? - spytał mój brat
- Twoja inteligencja mnie zachwyca. - udawałam oschłą
- Obraziłaś się na mnie, bo prawie wogóle się nie odzywałem.
- Jak mogłeś mnie tak zostawić bez żadnego odzewu. - teraz już nie wytrzymałam i się rozpłakałam
- Wiem, przepraszam ale...
- Rozumiem sława, ale człowieku ile można? - wtuliłam się w niego
- Wiem co ci poprawi humor. Lody waniliowe.
- Na końcu parku jest nowa lodziarnia. - powiedziałam wycierając łzy
- Ty się nigdy nie zmienisz. - zaśmiał się
- Ty też nie. - dołączyłam do niego
Szliśmy w stronę lodziarni. Wspominaliśmy stare dobre czasy. Po pół godzinie usłyszałam dobrze znany mi głos Roberta:
- Hej słońce. - odwróciłam się
- Cześć. - przytuliłam go - Robert to jest mój brat James, James to jest mój chłopak Robert. - przedstawiłam ich sobie
- Miło mi. - wyciągnął rękę Rob
- Mi także. - uścisnął ją mój brat
- Dokąd idziesz? - spytałam
- Do Paula, ma jakąś pilną sprawę. - odpowiedział
- To cię nie zatrzymujemy. Pozdrów Paula.
- Pa. - powiedział, a my odeszliśmy w stronę lodziarni
- Długo się znacie? - spytał nagle James
- Przyjaciółmi jesteśmy od dwóch lat, a parą od sześciu miesięcy.
- Aha.
- Tylko nie zgrywaj nadopiekuńczego braciszka. - zaśmiałam się i usłyszałam sygnał sms-a, był to telefon Jamesa - Kto to?
- Nasz menedżer, pyta się czy mamy jakieś ślady dotyczące naszej misji.
Chciałam się go spytać jakiej misji, ale akurat zamawiał lody, więc spytałam jak odeszliśmy od lodziarni, odpowiedział:
- Znasz tą sławną dziewczynę w internecie, Bezimienną? - kiwnełam potwierdzająco głową - Mamy ją znaleźć.
- No niezła misja. - powiedziałam
Szliśmy do domu rozmawiając. Cały czas się śmueliśmy
- Kamila, masz gościa, czeka u ciebie w pokoju! - krzyknął tata, kiedy weszliśmy do domu
Poszłam razem z Jamesem do mojego pokoju. Siedzieli w nim Vicky, Carlos, Logan i Kendall
- Cześć Vicky, widzę, że poznałaś już tych wariatów, a Jamesa pamiętasz?
- Tak, cześć James. - przywitała się moja przyjaciółka
- Hej. - odowiedziała mój brat
- Dobra, nie chcę was wyganiać, ale mam z Vic coś ważnego do obgadania.
- Okey, zostawiamy was. - powiedział Kendall i wyszli
- Co jest? - spytała moja przyjaciółka
- Nic. Nie muszą wiedzieć, o czym rozmawiamy.
- Skoro tak uważasz. Przyniosłam kamerę z dołu, żebyś mogła wrzucić filmik.
- Podaj. - wzięłam od niej kamerę i podłączyłam do laptopa
Gadałyśmy o modzie, gwiazdach itp.
- Mam wrażenie, że coś cię gryzie. - odezwała się nagle
- Bo widzisz, oni przyjechali tu z misją i zostaną tak długo jak ta misja się będzie ciągnąć.
- Jaka misja?
- Bo widzisz, oni szukają Bezimienmej. - powiedziałam szeptem
- Ale Bezimienna to ty.
- Cicho, bo cię usłyszą. - skarciłam ją
- Dobra, a tak poza tematem, jak spedzisz urodziny? - spytała
- Mówiłam, że nie wyprawiam. - odpowiedziałam
- Ale... skoro James... tu jest...
- To nic nie zmienia. - przerwałam
wtorek, 29 kwietnia 2014
Rozdział 2
niedziela, 20 kwietnia 2014
Życzenia
Staropolskim obyczajem dużo szynki życzę z jajem,
niech zające i barany pospełniają Twoje plany,
niech to będzie czas uroczy - życzę miłej Wielkanocy
Spełnienia marzeń. Tych Rusherowych również <3
czwartek, 17 kwietnia 2014
Rozdział 1
Jest 17 kwiecień. Jutro są moje urodziny. Nie obchodzę ich tak jak poprzednich. Wstałam z łóżka i ruszyłem w kierunku szafy. Nie jest zbyt ciepło, więc wybrałam trochę grubsze ubrania. Zeszłam na dół. W domu będę sama do wieczora. Potem rodzice wracają z delegacji. Podeszłam do lodówki. Była prawie pusta."Trzeba będzie iść na zakupy". Zrobiłam sobie kanapkę z serem i usiadłam przed telewizorem. Zaczęłam skakać po kanałach. Nie było nic co mogłoby mnie zaintetesować, więc go wyłączyłam. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Widniało na nim Jacob <3. Odebrałam
K: Kamila J:Jacob
K: Hej.
J: Cześć słońce. Masz jakieś plany na dziś?
K: Vicky jeszcze nie dzwoniła, więc nie.
J: Do mnie na fejsie napisała, czy masz coś w planach, bo chcę iść na spacer.
K: Ciekawe czemu nie zadzwoniła do mnie.
J: Nie chciało jej się, a ja akurat byłem dostępny.
K:Dobra, napisz jej, że za godzinę u mnie.
J: Okey, kocham cię.
K: Ja ciebie też. - powiedziałam i się rozłączyłam
Poszłam do łazienki. Uczesałam się i lekko pomalowałam. Następnie poszłam do siebie do pokoju i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na fejsie. Szybko na liście osób dostępnych znałazłam Vkcky, napisałam do niej:
Kamila: Leniuch!!
Vkcky: Skąd takie wnioski?
Kamila: Zamiast zadzwonić do mnie zawracasz głowę Jacobowi.
Vicky: Sorry, to się więcej nie powtórzy szefowo.
Kamila: No mam nadzieję. Odmeldować się.
Vicky: Nagramy dzisiaj piosenkę?
Kamila: Okey.
Vicky: Jupi!
Kamila: Dozobaczenia.
Vicky: Dozobaczenia.
Wylogowałam się. Zeszłam na dół. Pozmywałam naczynia, powycierałam kurze w salonie. Nim się obejrzałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Hej. - przywitałam się z nimi
- Cześć. - powiedziała Vicky u mnie przytuliła
- Witaj. - powiedział Jacob i pocałował mnie w policzek
- Dobra Vic, nagrywamy piosenkę i idziemy. - skierowaliśmy się do salonu
Wzięłam z półki kamerę i podałam ją mojej przykaciółce. Kiedy skończyłyśmy nagrywać, obiecałam, że później wrzucę piosenkę do internetu. Wyszliśmy na spacer do parku. Chodziliśmy i rozmawialiśmy. Po pół godzinie przeszliśmy na temat moich urodzin.
- Jak zamierzasz świętować urodziny - spytał brunet
- Tak jak poprzednie. - odpowiedziałam
- Z powodu Jamesa?? - bardziej stwierdziła niż spytała moja przyjaciółka
- Bez niego to nie to samo. Możemy zmienić temat.
- Niech ci będzie.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Szerokim łukiem omijając temet moich urodzin. Kiedy wróciłam do domu wziełam resztę pieniędzy "na życie", które zostawili mi rodzice przed wyjazdem. Zrobiłam szybkie zakupy i wróciłam do domu. Zobaczyłam walizki w przedpokoju. Było ich o wiele za dużo.
- Wróciłam i wychodzę. - krzyknełam
- Czekaj. - usłyszałam głos mojej mamy
- Spieszę się. - chwyciłam klamkę
- Najpierw się przywitaj.
Pociągnęła mnie w stronę salonu siedzieli w nim...
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Hej, jak wam się podoba pierwszy rozdział? Liczę na szczere opinie w komentarzach.