Hejeczka :) Dzisiaj przychodzę do was z jednorazówką z okazji urodzin Carlosa. Wiem, że jego urodziny są dopiero jutro, ale jutro niestety nie będę miała czasu, żeby ją dodać.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
****Carlos****
- Carlos, dzisiaj ty pokazujesz zdjęcia. - usłyszałem krzyk Logana z salonu
- Już idę. - odkrzyknąłem z salonu
Otworzyłem szufladę, w której były moje albumy, wyciągnąłem je i zszedłem na dół.
- Pokaż co tam masz. - powiedział Kendall i zabrał jeden z albumów
Na początku oglądaliśmy zdjęcia z czasów, kiedy byłem niemowlakiem. Było pełno śmiesznych zdjęć. Śmieliśmy się jak nigdy. Następny był z moich szkolnych lat. Dokładniej jak miałem od sześciu do trzynastu lat.
Miło było powspominać te wszystkie czasy, jednak najmilej wspominało się zdjęcia z ostatniego albumu. Jego okładka nie było jedno kolorowa jak reszty. Widniało na niej zdjęcie moje i...
- Kto to jest? - spytał James
- To Agata, moja przyjaciół ka z dzieciństwa.
- Nigdy o niej nie wspominałeś. - wypomniał mi Logan
- Jakoś nie było okazji.
- To wspomnij o niej teraz. - powiedział Kendall
- Agata pochodziła z polski. - zacząłem wspominać - Poznaliśmy się kiedy mieliśmy po sześć lat. Wychowywał ją ojciec, gdyż jej mama zmarła miesiąc po jej narodzinach. Ze względu na pracę jej taty często podróżowali. W Columbii mieszkali osiem lat i było to miejsce, w którym mieszkali najdłużej, ale zaczynając od początku:
Agata była niską brunetką o zielonych oczach. Była bardzo nie ufna. Wprowadziła się z ojcem do domu, który sąsiadował z moim. Dzień po ich przeprowadzce zobaczyłem jak czyta książkę na trawie. Podszedłem do płotu i spytałem:
- Jak masz na imię?
- Agata. - odpowiedziała lustrując mnie wzrokiem
- Jestem Carlos, pobawisz się ze mną. - spytałem
- Chcesz się ze mną zakolegować, prawda? Nie masz po co, niedługo znów wyjadę.
- Ale prawdziwa przyjaźń zostaje na zawsze, tak mówi moja mama.
- Ty masz mamusie, ja nawet swojej nie znam.
- Przykro mi, to jak pogramy w piłkę?
Dziewczyna się uśmiechnęła, po czym odwróciła głowę i krzyknęła;
- Tato, mogę iść pograć z sąsiadem w piłkę?!
- Dobrze! - odpowiedział męski głos.
Brunetka przeszła przez płot i zaczeliśmy grać w piłkę Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem. Kiedy byliśmy starsi wszyscy myśleli, że jesteśmy parą, ale wtedy byliśmy tylko przyjaciółmi. Wtedy nie rozumiałem, że ją kochałem. W wieku dwunastu lat zawarliśmy umowę, że jeśli po czterdziesce nadal będziemy samotni to weźmiemy razem ślub. - zaśmiałem się -
W dniu moich trzynastych urodzin dała mi najlepszy prezent, mianowicie zaśpiewała mi piosenkę. To były najlepsze urodziny w moim życiu. Było dużo śmiechu i zabawy. Nigdy się tak nie uśmiałem.
Jednak tydzień później stało się coś strasznego. Wieczorem przyszła do mnie cała we łzach. Miałem podejrzenie, że czeka ją kolejna przeprowadzka, ale nie chciałem tego do siebie dopuścić
- Czemu płaczesz? - spytałem
- Za tydzień wyjeżdżamy.
Przytuliłem ją. Nie mogłem uwierzyć, że moje podejrzenia się sprawdziły.Moja przyjaciółka, osoba, którą kochałem miała wyjechać i najprawdopodobniej już nigdy nie wrócić Żyła już z myślą, że zostaną tu na stałe, a tu takie rozczarowanie.
Cały tydzień spędziliśmy razem. Nie było chwili, żebyśmy byli oddzielnie. Potrafiliśmy całą noc rozmawiać stojąc przy oknach naszych pokojów.
Kiedy nadszedł ten nieszczęsny dzień pojechałem wraz z rodzicami odwieźć ją i jej ojca na lotnisko.
- Będę tęsknić. - powiedziała ze łzami w oczach, kiedy nasi rodzice zajeli się rozmową na temat miasta gdzie od tego dnia mieli mieszkać
- Ja też. - mimo wielkich starań po moich policzkach zaczeły spływać łzy
- Mam dla ciebie prezent. - powiedziała
Ze swojej torby wyciągnęła album. Na jego okładce było zdjęcie zrobione trzy dni wcześniej jak siedzieliśmy na ławce przed jej domem. Obejmowałem ją, a ona trzymała głowę na moim ramieniu. Otworzyłem go. Były tam nasze wspólne zdjęcia, poukładane w kolejności chronologicznej. Pod każdym z nich był krótki opis.
- Sobie zrobiłam taki sam, żebyśmy zawsze mieli o sobie takie same wspomnienia.
- Żałuje, że nie mam nic dla Ciebie. - przytuliłem ją
- Przez te osiem lat dałeś mi o wiele więcej niż przez reszta życia wszyscy ludzie razem wzięci. Dałeś mi przyjaźń. - poczułem jak po jej policzkach spływają kolejne strumienie łez
- Pasażerowie lecący do Anglii proszeni udać się na odprawę. - usłyszeliśmy głos z głośników
- Nie żegnamy się na zawsze. Uznajmy, że wyjeżdżasz na długie wakacje. - powiedziałem
- Wrócę jak tylko będę mogła. - powiedziała łamiącym się głosem
- Przykro mi, ale musimy już iść. - przerwał nam jej tata
Spojrzałem mu w oczy. Zauważyłem w nich ból, że jego córka cierpi. Wiem, że nie chciał wyjeżdżać, ale jego obowiązki nie dawały mu wyboru.'
- Do zobaczenia. - powiedziała dziewczyna uwalniając się z moich objęć
Poszła za tatą. Podeszła do bramki i podała paszport, wysokiemu mężczyźnie ubranemu w białą koszulę i czarne spodnie dżinsowe. Po odebraniu go odwróciła się do mnie jeszcze raz i pomachała mi, chciała się szczerze uśmiechnąć ale jej oczy zdradzały, że cierpi. Odwróciła się i podeszła do swojego ojca.
- Później zaczeliśmy mailować, ale kontakt nam się urwał kiedy wstąpiłem do zespołu.
- Masz gdzieś tą piosenkę, którą ci zaśpiewała na urodzinach? - spytał Logan
- Pewnie.
Wziąłem telefon ze stołu i szybko odnalazłem piosenkę
Tak niewiele i włączyłem ją chłopakom.
- Jest niesamowita, do tego była słodka. - powiedział Kendall
- Teraz byś jej nie poznał. - powiedziałem lekko tajemniczym tonem
- Masz gdzieś jej zdjęcie? - spytała cała trójka równocześnie
Wszedłem na Facebooka i znalazłem Agatę w znajomych. Pokazałem chłopakom jej zdjęcie.
- Ładna jest. - powiedział James
- Wiem. - powiedziałem - Dobra, dosyć tego dobrego. Jutro trzeba rano wstać.
Wszyscy jak na zawołanie wstaliśmy z kanapy i powędrowaliśmy do swoich pokoi.
***5 dni później***
Dziś są moje urodziny. Z chłopakami postanowiliśmy się wybrać do baru karaoke. Po godzinie osiemnastej byliśmy już w klubie. Usiedliśmy w roku baru, żeby nie zostać rozpoznanym przez fanki. Po kilku piosenkach usłyszałem znajomy głos.
- Tą piosenkę dedykuje mojemu przyjacielowi z dzieciństwa, który ma dzisiaj urodziny. Carlos, to dla ciebie.
Kiedy usłyszałem swoje imię spojrzałem na scenę. Stała na niej Agata we własnej osobie. Śpiewała tą samą piosenkę co dwanaście lat temu.
Nie mogłem uwierzyć, że znowu ją widzę. Nagle poczułem się tak jakby wszystkie moje problemy zniknęły.
Kiedy brunetka skończyła śpiewać skierowałem się pod scenę z nadzieją, że ją tam znajdę. Znalazłem. Stała pod sceną i całowała się z jakimś chłopakiem. Zabolało mnie, ale nie miałem zamiaru jej przerywać. Wróciłem do zabawy z chłopakami.
Po kilku godzinach zachciało nam się pić, więc postanowiłem kupić nam po piwie. Kiedy wracałem do chłopaków ktoś na mnie wpadł. Okazało się, że była to Agata.
- Carlos, nie mogę uwierzyć, że to ty. - rzuciła mi się na szyję
- Też nie mogę uwierzyć.
- Wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję, kiedy przyjechałaś?
- Kilka dni temu. Przyjechałam do taty.
- A gdzie mieszkałaś zanim tu przyjechałaś?
- Po Anglii był Nowy York. Polska, znowu Anglia i teraz prowadzę rozmowę z moim przyjacielem.
- Agata, jedziemy? - zobaczyłem chłopaka, z którym się wcześniej całowała, mogłem teraz zauważyć, że ma blond włosy i brązowe oczy
- Carlos, poznaj Toma, to mój narzeczony. Może przyszedłbyś na nas ślub za trzy dni?
Zamurowało mnie. dziewczyna, w której się zakochałem już w dzieciństwie, teraz wychodzi za kogoś innego.
- Przykro mi ale za trzy dni gramy koncert w Nowym Yorku. - skłamałem
- Szkoda, to do zobaczenia. - przytuliła mnie i skierowała się do wyjścia
Nadal to do mnie nie docierało. Czyli ona jednak nie czuła do mnie tego samego co ja do niej? Ale czy naprawdę kochała Toma? Postanowiłem nie myśleć o tym.
***Następny dzień***
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Poleżałem chwilę z chęcią sprawdzenia czy któryś z chłopaków się ruszy. Oczywiście żaden nie wstał. Z wielkim bólem głowy wstałem i zszedłem na dół. Kiedy otworzyłem drzwi, ujrzałem mężczyznę w podeszłym wieku z lekko siwiejącymi włosami. W jego twarzy było coś znajomego.
- Witaj Carlos, pamiętasz mnie? - spytał, jego głos przypomniał mi kim jest
- Pan Mariusz? Proszę niech pan wejdzie. - wpuściłem go do środka
- Nie zajmę ci dużo czasu. - powiedział wchodząc
- Co pana sprowadza?
- Szczęście mojej córki. - odpowiedział
- Widziałem się wczoraj z Agatą i wygląda na szczęśliwą - powiedziałem
- No właśnie, wygląda na szczęśliwą. Przez te dwanaście lat nie było chwili, żeby o tobie nie mówiła lub nie myślała. Kiedy wstąpiłeś do zespołu i urwał wam się kontakt, ona strasznie cierpiała. Uwierz mi ona nie kocha Toma, tylko ciebie. To małżeństwo, będzie fikcyjne, ono ją zniszczy. Musisz mi pomóc nie dopuścić do tego małżeństwa.
- Jak mam to zrobić?
- Jesteś mądrym chłopakiem Carlos. Na pewno coś wymyślisz - uśmiechnął się przyjaźnie i wyszedł, po chwili zeszli chłopacy
- Kto to był?
- Ktoś kto dał mi do myślenia. - powiedziałem
***Kolejny dzień***
Rano poszedłem pobiegać. Nic, nie wymyśliłem, żeby zapobiec temu ślubowi. Cały czas próbuje się do mnie dodzwonić ojciec Agaty, a ja nie odbieram, ponieważ nie wiem co mu powiedzieć.
Świeże powietrze dobrze mi zrobiło. Postanowiłem przerwać uroczystości zaślubin. Nie miałem pojęcia jak to zrobię, ale wiedziałem, że muszę to zrobić Musiałem dla dobra Agaty.
Pobiegłem szybko do kościoła. Kiedy tam dotarłem od razu krzyknąłem:
- Przerwać ceremonie!
Podeszło do mnie dwóch ochroniarzy. Byli zmieszani, ponieważ Tom kazał im mnie wyprowadzić, a Agata mówiła, że mają mnie zostawić. Postanowiłam mówić dalej.
- Agata, ja wiem, że ty mnie kochasz, tak samo jak ja kocham ciebie. Wiesz, że to małżeństwo będzie fikcją. Jeśli jednak chcesz związać się z Tomem, to podejdź do mnie, spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że mnie ie kochasz.
Moja przyjaciółka była zmieszana. Patrzyła to na mnie, to na swojego narzeczonego, swojego ojca i resztę gości. Po chwili zaczęła iść w moją stronę. Wiedziałem, że mi się nie udało. Czyli jednak Agata nie czuła do m,nie tego samego. Brunetka stanęła przede mną miała obojętny wyraz twarzy i patrzała mi prosto w oczy przez kilka sekund. Po chwili uśmiechnęła się i mnie pocałowała, a ochroniarze mnie puścili.
- Przez te wszystkie lata moje uczucie było takie samo. Kocham cię.
Tym razem ja ją pocałowałem. Trwaliśmy w pocałunku słysząc za sobą wiwaty większości gości.