Zeszliśmy do salonu. Logan i Carlos siedzieli i szukali czegoś w laptopie.
- Co robicie? - spytałam
- Szukamy jakiegoś kontaktu do Bezimiennej. - odpowiedział Logan
- Chcecie z nią pogadać?
- Tak. - odpowiedzieli równocześnie trochę poddenerwowanym tonem
- No to słucham.
Obydwoje równocześnie podnieśli głowy i patrzyli na mnie ze zdziwionymi minami przez jakieś dwie minuty. Trochę bawiła mnie ta sytuacja.
- Ty jesteś Bezimienną? - spytał Carlos
- Talent odziedziczyłam po tym panu, który siedzi po mojej prawej stronie. - powiedziałam wskazując kciukiem na mojego brata
- Nie mogłaś nam szybciej powiedzieć?
- Powód dla którego wam nie powiedziałam zostanie między mną, a Jamesem.
- Widzicie jestem wyjątkowy. - powiedział James z nutką satysfakcji w głosie
Uśmiechnęłam się. Chłopacy wytłumaczyli mi jak wygląda praca w ich wytwórni. Wstępnie się zgodziłam, ale to tylko wstępnie. Ostateczną decyzję podejmę po rozmowie z kimś z ich wytwórni. Vic i Rob próbowali się jeszcze dodzwonić na numer domowy, ale żadne z naszej czwórki nie podchodziło do telefonu.
Następnego dnia wstałam po dwunastej. Postanowiłam zrezygnować z biegania i od razu ubrałam się w rzeczy na co dzień. Zeszłam na dół i powędrowałam do kuchni. Na stole leżała wiadomość od chłopaków.
"Jesteśmy u Kendalla jakby co to dzwoń"
Podeszłam do lodówki. Była pusta i to dosłownie. Najlepiej zostawić biedną Kamilę samą, bez jedzenia i jechać do przyjaciela, w którym się zakochała. Faktem jest, że oni nic nie wiedzą i na razie się nie dowiedzą, Przeszłam do salonu i wzięłam laptop Carlosa, był najbliżej, a mi nie chciało się iść na górę. Ledwo połączyłam się z internetem, a już usłyszałam, że ktoś próbuję się dodzwonić. Była to Alexa.
- Cześć Alexa. - przywitałam się z nią
- Cześć Kamila, jest Carlos?
- Ze mną to już nie warto pogadać? - spytałam
- Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. - powiedziała
- Dzięki.
Zaczęłyśmy rozmawiać. Opowiedziałam jej o wydarzeniach z minionych dwóch tygodni. Rozmawiałyśmy ponad godzinę i rozmawiałybyśmy jeszcze gdyby nie to, że musiała iść do pracy. Przed zakończeniem rozmowy chyba z dziesięć razy przypomniała mi, że mam powiedzieć Carlosowi, żeby do niej zadzwonił.
Zaczął mi doskwierać głód więc postanowiłam iść do baru, który w swoim menu miał ofertę śniadaniową. Nie była daleko, więc mogłam się przejść i nie umrzeć z głodu. Kiedy tam dotarłam zamówiłam bułkę z sałatą, serem, pomidorem i ogórkiem. Po zjedzeniu postanowiłam się przejść.
- Powinniśmy pogadać. - usłyszałam znajomy głos Roberta
- Tak, ja się zgodzę i pogadam z tobą, potem, żeby nie mieć wyrzutów, że jestem nie fair pogadam z Vicky. Ty zrzucisz winę na Vicky, Vicky na ciebie. Może któremuś z was uwierzyła gdybym nie weszła w odpowiednim momencie.
Chciałam się odwrócić i iść w swoją stronę, ale Rober chwycił mnie za ramiona i nie mogłam mu się wyrwać.
- Puść mnie!
Nie zdążyłam szarpnąć się kolejny raz, ponieważ ktoś go uderzył, a po chwili mnie przytulił. Był to James, a przed nami stanęli Carlos i Logan.
- Nie słyszałeś co powiedziała? - spytał Carlos takim tonem, że sama się przestraszyłam
- Jeszcze się spotkamy. - powiedział patrząc mi w oczy
- Nie pozwolę cię skrzywdzić. - szepnął mi James do ucha
- Jak ja się cieszę, że już mnie z nim nie łączy.
Wracaliśmy do domu w ciszy, co było nie możliwe przy tej czwórce. Spojrzałam na Jamesa. Miał smutną minę. Smutną to mało powiedziane, wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć łzami.
- Stało się coś?- spytałam
- Nie, a czemu pytasz?- dopiero po chwili spojrzał na mnie, najpierw wymienił spojrzenia z Loganem i Carlosem
- James, mnie nie oszukasz.
- Przysięgam, że nic się nie stało.
- skoro tak mówisz. - powiedziałam zrezygnowanym tonem
Nie wierzyłam mu. Wiedziałam, że coś musiało się stać. Może cos z Kendallem? Weszliśmy do domu. Postanowiłam poczytać, więc poszłam do pokoju i tam stanęłam przed jednym z największych dylematów. Co mam przeczytać? Po krótkim czasie udało mi się zdecydować na książkę Złodziejka książek. Czytałam ją już chyba z dziesięć razy i nadal mi się podobała. Zeszłam na dół.
- Dzięki, że mi powiedziałeś. - usłyszałam głos Carlosa
- Ale co? - nie mogłam skojarzyć o co mu chodzi
- To, że miałem zadzwonić do Alexy. - odpowiedział
- No właśnie miałeś zadzwonić do Alexy. - weszłam do salonu
- Dzięki, że przekazałaś. - usłyszałam głos Lex dobiegający z laptopa Losa
- Przepraszam, zapomniałam. - powiedziałam ze skruchą w głosie
- Masz szczęście, że cię lubię. - powiedziała
- Też cię kocham. - uśmiechnęłam się
- Ej, to moja żona. - powiedział Carlos oskarzycielskim tonem
- Nie czepiaj się.
Poszłam do kuchni. James i Logan o czymś rozmawiali, gdy weszłam od razu przestali.
- Logan, zostawisz nas samych? - spytałam, spojrzał na Jamesa
- Jasne. - odpowiedział i wyszedł z pomieszczenia
- James, o co chodzi? - usiadłam na przeciwko niego
- O n...
- James... - przerwałam mu - Nie kłam.
- I tak nie mogę tego przed tobą ukrywać. - powiedział - Rodzice mieli dzisiaj wrócić.
- No właśnie czemu ich jeszcze nie ma? - zmieszał się
- Oni... - nie mógł z siebie wydusić ani słowa
- Co z nimi? - nie wiedziałam o co mu chodzi, widziałam, że cierpiał, a aj nie mogłam mu pomóc
- Oni nie wrócą. - kiedy dotarło do mnie co powiedział w oczach stanęły mi łzy
- Chcesz powiedzieć, że... - nic więcej nie chciało mi przejść przez gardło
James nic nie powiedział tylko mnie przytulił. On potrzebował mnie tak samo jak ja jego. Łzy płynęły mi strumieniami. Spojrzałam na twarz Jamesa. Był rozdarty, z jednej strony chciał to jakoś odreagować, a z drugiej nie chciał okazać słabości przy mnie.
- Nie powstrzymaj się. - powiedziałam - Idę się przejść, chcę pobyć sama.
- Tylko nie rób nic głupiego. - powiedział - Mam tylko ciebie
- Kocham cię.
Wyszłam z domu. Najpierw po mojej głowie chodziła myśl, żeby udać się do parku, ale tam mogłam natknąć się na Roberta i Vicky, więc postanowiłam iść odwiedzić Kendalla w szpitalu.
Jak to ich nie ma????!!!!! Jak?? Biedna Kamila i James. Rozdział jak zawsze cudny ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :**
Szkoda mi ich. CZekam xo
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze ich nie ma ;c
OdpowiedzUsuńBiedny James i Kamila
Rozdział oczywiście super :)
Czekam na nn ;3
Współczuję Kamili i Jamesowi...Tak Kamila...dobrze myślisz..idź do Kenda.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :****
Zapraszam do mnie
http://katelynandkendallstory.blog.pl/
Rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńsuper blog, nominowałam cie do Libster Blog Awards
OdpowiedzUsuńhttp://wielkaprzyja.blogspot.com/