środa, 16 lipca 2014
Urodzinowa jednorazówka
Jak pewnie wiecie nasz kochany James ma dzisiaj urodziny. Z tej okazji postanowiłam napisać jednorazówkę. Pewnie i tak jej nie przeczyta, ale liczy się pamięć, prawda? Już bez większego gadania, zapraszam na jednorazówkę.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
***Ola***
Poszłam na lodowisko. Jest trzydzieści stopni w cieniu. Trzeba się jakoś ochłodzić. Podeszłam do kasy i kupiłem bilet, następnie usiadłam na ławce i ubrałam moje białe łyżwy.
Nie zdążyłam pojeździć nawet dziesięciu minut, ponieważ ktoś we mnie wjechał. Uderzyłam głową o barierkę, na chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczami i poczułam ból w nodze.
- Palancie, patrz jak jeździsz! - krzyknęłam kiedy było już dobrze
- Sorry. - powiedział brunet
- Co mi z twojego "sorry"?
Spróbowałam wstać, ale ból nogi był zbyt silny, żeby się wogóle ruszyć. Chłopak tez nie mógł wstać. Podbiegł do nas jeden z pracowników lodowiska.
- Coś się wam stało? - spytał mężczyzna
- Boli mnie noga i nie mogę wstać. - powiedział chłopak
- Mnie dodatkowo boli głowa. - powiedziałam
- Niech ktoś zadzwoni po pogotowie. - powiedział pracownik
- Tylko nie to. - powiedziałam równo z chłopakiem, spojrzeliśmy na siebie złowrogo
- Słuchajcie, mogło wam się stać coś poważnego. Musi to zobaczyć lekarz.
- Niech będzie. - mruknęłam pod nosem
Jacyś chłopacy zdjęli nas z lodowiska i posadzili na ławkach. Po jakiś dziesięciu minutach przyjechała karetka. Miałam podejrzenie wstrząsu mózgu, więc położyli mnie na noszach. Bruneta posadzili na fotelu obok. Nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa, tylko czasem rzucaliśmy sobie złowrogie spojrzenia. Gdyby tego było mało położyli nas w jednej sali.
Przyjrzałam się dokładnie jego twarzy. Kojarzyłam ją tylko nie wiedziałam skąd.
- Nie spotkaliśmy się gdzieś wcześniej? - spytałam
- Nie, chyba nie. - odpowiedział
- Jestem Ola. - podniosłam się na łokciu i wyciągnęłam do niego rękę
- James. - uścisnął moją dłoń - Naprawdę mi przykro, że w ciebie wjechałem.
- Nie sprawy. - powiedziałam - zadzwonił mój telefon, zignorowałam to
- James Maslow "Clarity"? - spytał
- Tak. Mój ulubieniec z Big Time Rush. - odpowiedziałam
- Rusherka?
- Tak, a ty Rusher?
- Można tak powiedzie. - odpowiedział
Chciałam go spytać o co mu chodziło, ale wszedł lekarz i przerwał naszą rozmowę.
- Widzę, że się dogadaliście. - powiedział
- Sami jesteśmy tym faktem zdziwieni. - powiedziałam
- A więc tak, pani Aleksandra, badanie krwi, tomografia głowy i prześwietlenie nogi, a pan James badania krwi i prześwietlenie. - powiedział - Zaraz przyjdą pielęgniarki i zabiorą was na badania.
Wyszedł. Po minucie do sali weszły pielęgniarki. Zabrały mnie i Jamesa na badania. Do sali wróciłam po pół godzinie. James już tam był, robił coś w telefonie.
- Jak badania? - spytałam
- Zbite kolano, muszę poczekać jeszcze na wyniki badania krwi.
- Prawie tak samo, tylko muszę czekać na wyniki z tomografii.
Zaczelismy ze sobą rozmawiać. Im dłużej rozmawialiśmy tym bardziej miałam większe wrażenie, że znam Jamesa.
- Wiesz co, jesteś słodka. - powiedział
- Ta jasne.
- Nie chciałabyś może wyjść ze mną do kina?
- Z miłą chęcią. - powiedziałam
Do sali weszli: blondyn, latynos, szatyn i blondynka. Znałam ich, byli to Kendall Schmidt, Carlos Pena. Logan Henderson i Halston Sage.
- Cześć kochanie, dlaczego tu leżysz? - - spytała dziewczyna
James spojrzał na mnie. Byłam wściekła.
- Ola...
- Dzięki, że mi powiedziałeś, że jesteś sławny. O, a przede wszystkim dziękuję ci za to, że powiedziałeś mi o tym, że masz dziewczynę. - przerwałam mu
- O co chodzi? - spytała Halston
- O to, że twój chłopak zaprosił mnie na randkę. - wstałam z łóżka i skierowałam się do wyjścia
- Ola, czekaj.
- Zostaw mnie. - powiedziałam i kulejąc wyszłam z sali
Poszłam do parku. Może nie było to zbyt mądre, ale musiałam to wszytko przemyśleć.
***James***
Jak zwykle moi przyjaciele zjawiają się w jak najmniej odpowiednim momencie.
- James, możesz mi to wyjaśnić? - spytała Halston
- To my poczekamy na zewnątrz. - powiedział Logan i razem z chłopakami wyszli na korytarz
Między mną, a Halston nastała krępująca cisza. Dziewczyna patrzyła na mnie wyczekująco, a ja nie wiedziałem co mam powiedzieć. W końcu zebrałem w sobie odwagę.
- Halston, między nami od dawna nie układa się za dobrze. Uważam, że musimy się rozstać.
- Ja też tak uważam.
- Proszę nie... - dotarło do mnie co powiedziała - Chwila, ty przyznajesz mi racje?
- Tak o co chwila jesteś w studia, albo masz koncert, ja też mam masę zajęć. Nie mamy dla siebie czasu. Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi.
- Oczywiście.
- Możemy już wejść. - zza drzwi wynurzyła się głowa Carlosa
- Jest Ola na korytarzu? - spytałem
- Wyszła ze szpitala. - odpowiedział Kendall
Zaniepokoiło mnie to, ponieważ miała czekać na wyniki. Po chwili wszedł lekarz.
- Gdzie jest pani Aleksandra?
- Wyszła ze szpitala.
- jak to, przecież miała czkać na wyniki.
- Spokojnie, stało się coś?
- Ma krwiaka w mózgu. Musimy jak najszybciej operować inaczej może umrzeć. - powiedział
- Co?! - spytałem i wybiegłem z sali
Noga mnie strasznie bolała, ale ignorowałem to. Oli nie było przed szpitalem. Pobiegłem do parku, mówiła, że zawsze tam chodzi jak jest smutna. Kiedy straciłem nadzieje na to, ze ją odnajdę zauważyłem ją nieprzytomną pod drzewem. Pobiegłem do niej, wziąłem ja na ręce i wróciłem do szpitala.
Lekarz był pełen podziwu, że dałem sobie radę z bolącą nogą. Zabrał ją na operacje, a jakaś pielęgniarka wręczyła mi wypis. Stałem jeszcze przez chwilę zamyślony dopóki nie podeszli do mnie chłopacy.
- Wiecie gdzie ona jest?
- Na sali operacyjnej.
Poszedłem w tamtym kierunku, akurat wychodził lekarz. Powiedział, że operacja przebiegła pomyślnie i Ola niedługo wróci do zdrowia. Postanowiłem wrócić tu jutro po nagraniach.
***Ola***
Obudziła mnie czyjaś rozmowa.
- Szczęście w nieszczęsciu, że ten gwiazdor uderzył w tą dziewczynę. - powiedziała jedna z pielęgniarek
- Masz szczęście, pewnie nie szybko zgłosiłaby się do szpitala.
- Czy panie mówią o mnie? - spytałam
- Wybacz nam. - powiedziała jedna z nich
- Nic się nie stało. - powiedziałam - Czyli James uratował mi życie?
Do sali wszedł lekarz.
- Pani wyniki są idealne, jeśli pani chce możemy panią wypisać.
- Tak. - powiedziałam
Lekarz wyszedł, ja się przebrałam. Kiedy byłam gotowa wzięłam wypis od lekarza i wyszłam ze szpitala. Skierowałam się do parku. Wszystko sobie przemyślałam i postanowiłam, że pojadę do studia i porozmawiam z Jamesem.
Zamówiłam taksówkę, bo z bolącą noga daleko bym nie zaszła. Kiedy dojechałam na miejsce weszłam do środka i zaczęłam szukać któregokolwiek z chłopaków. Zobaczyłam drzwi na których było ich zdjęcie. Po cichu weszłam do środka, akurat nagrywali piosenkę.
***James***
Od rana nie mogłem się na niczym skupić. Cały czas myślałem o Oli. Już czwarty raz nagrywamy ten sam fragment piosenki. Spojrzałem w stronę drzwi. Stała w nich.
- Możemy zrobić przerwę? - spytałem
- Niech ci będzie. - powiedział nasz menadżer
Skierowałem się do drzwi, w których stała Ola. Chciałem się odezwać, ale ona mnie ubiegła.
- Możemy pogadać w cztery oczy? - spytała dziewczyna
- Jasne. powiedziałem
Przeszliśmy do mojej garderoby. Kiedy byliśmy w środku Ola odezwała się.
- Dziękuję za uratowanie mi życia.
Zbliżyła się do mnie i pocałowała mnie.
- Mogę ci je częściej ratować.
Tym razem ja ją pocałowałem
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Jak wam się podoba?
Czekam na opinie w komentarzu. :)
wtorek, 15 lipca 2014
Rozdział 7
- Co tu robisz? - spytałem
- Jest Kamila? - odpowiedział pytaniem
- Nie ma jej. - skłamałem - Ale nawet jeśli by była, nie sądzę, że chciałaby z tobą rozmawiać.
-Mogę na nią poczekać? - wszedł do przedpokoju - Właśnie widzę jak jej nie ma.
- Spadaj. - powiedziała Kamila
- Słyszałeś co powiedziała? Spadaj, - chciałem go wypchnąć
- Nie rozkazuj mi. - powiedział i popchnął mnie
Uderzyłem w szafkę i ostatnim co usłyszałem buło moje imię wykrzyknięte przez Kamilę.
***Kamila***
- Kendall! - krzyknęłam
Nie wiem czemu, ale poczułam jakieś dziwne ukłucie w sercu, a w mojej głowie pojawiła się myśl "Co bym zrobiła jakby go nie było?"
- Co cię obchodzi ten palant? - spytał Rob
- Palant? Palant stoi przede mną i całował się z moją przyjaciółką. - podeszłam do niego
- Uspokój się. - powiedział
- Spadaj. - wypchnęłam go przez drzwi
Wróciłam do salonu. Zadzwoniłam po pogotowie. Nie musiałam na nich długo czekać. Zabrali Kendalla do szpitala. Pojechałam za nimi samochodem. Zdziwiłam się, że tak dobrze mi poszło. Biorąc pod uwagę, że prowadziłam ostatnio trzy lata temu. Powodem tego był wypadek, z którego na szczęście wyszłam bez uszczerbku na zdrowiu.
Wracając do tematu Kendalla. Kiedy dojechałam do szpitala zajmowali się nim lekarze. Dowiedziałam się tylko, że jest nieprzytomny.Zadzwoniłam do Jamesa, żeby go powiadomić. Ledwo mnie słyszał przez hałas, który spowodowany był głośną muzyką na imprezie. Kilka minut po moim telefonie chłopacy znaleźli się w szpitalu.
- Impreza się udała? - spytałam
- Lepiej mów co z Kendallem. - powiedział Carlos
- Jest nieprzytomny, lekarze nie chcą nic więcej powiedzieć.
- Jak ty się tu dostałaś? - spytał Logan
Pokazałam mu kluczyki. Cała trójka spojrzała na mnie zdziwiona.
- Prowadziłaś? - spytali równocześnie
- Tak, któryś z was wogóle nie pił?
- Carlos. - powiedział James
- Carlos, prowadzisz. - rzuciłam mu kluczyki - Jedźcie do domu i doprowadźcie się do porządku.
- Dasz sobie radę? - spytał James
- Dam. - powiedziałam, przytulił mnie
Nie chciałam go wogóle puszczać. Chciałam, żeby mnie pocieszył, ale znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam, że od razu pojedzie do Roberta i Vicky i zrobi porządną awanturę. Jak na starszego brata przystało.
- Jedź już. - powiedziałam
Poszedł za chłopakami w stronę wyjścia.Zostałam sama. Łzy napłynęły mi do oczu, a w mojej głowie znowu pojawiła się myśl: "Co bym zrobiła jakby go nie było?" Było to dziwne. Zawsze postrzegałam Kendalla jako przyjaciela. Czy to możliwe, że mogłam się w nim zakochać? Moje przemyślenia przerwał lekarz.
- Pani jest przyjaciółka Kendalla Schmidta? - spytała
- Tak, coś z nim jest?
- Obudził się. Będzie musiał zostać na obserwacji. Może pani do niego wejść.
- Dziękuję.
Weszłam do środka. Kendall był podłączony do urządzenia, które denerwowało swoim pikaniem.
- Cześć. - powiedział
- Hej, jak się czujesz? - spytałam
- Bywało lepiej. Usiądź. - wskazał wzrokiem krzesło koło łóżka
Usiadłam. Zaczęliśmy rozmawiać. Kendallowi pomyślnie udało się omijać temat Roberta i Vicky.
- Chłopacy byli. - powiedziałam
- Powiedziałaś im? - spytał
- Nawet nie zdążyli spytać, bo wysłałam ich do domu.
- A co i powiesz jak spytają co się stało?
- Chciałabym im powiedzieć prawdę, że Rob i Vic mnie zdradzili, a ty później stanąłeś w mojej obronie i tak znalazłeś się tak, ale znasz Jamesa.
- Co? - usłyszałam głos mojego brata
- Świetnie. - powiedziałam tak, że tylko Kendall mógł to usłyszeć, wszedł lekarz
- Bardzo mi przykro, ale musicie już wyjść. Pan Kendall potrzebuje dużo odpoczynku. - powiedział
- Cześć. - pożegnałam się z Kendallem
- Pa. - powiedział do mnie i Jamesa
Wyszliśmy z jego sali. Wiedziałam, że James nie odpuści rozmowy, więc powiedziałam tylko:
- Pogadamy w domu.
James nic nie mówiąc mnie przytulił. Tego właśnie teraz potrzebowałam. Wsparcia ze strony brata. Oczywiście ta chwila nie mogła trwać wiecznie.
Wróciliśmy do domu.
czwartek, 3 lipca 2014
Liebster Blog Award
7.Twoje zainteresowania?
środa, 2 lipca 2014
Rozdział 6 + przeprosiny
Właśnie wróciłam z biegania. Dzisiaj biegałam z Jamesem i Kendallem. Przebrałam się i zeszłam do salonu.
Carlos i Logan grali w warcaby, które były bardzo stare. Należały do mojego pradziadka. Kendall robił coś przy laptopie, a James rozmawiał przez telefon. Najprawdopodobniej z rodzicami.
Usiadłam koło blondyna. Przeglądał zdjęcia z wczoraj. Zaczęłam się śmiać, kiedy zobaczyłam zdjęcie, które zrobił Logan. James miał na nim buzię zapchaną ptasim mleczkiem, a Carlos frytkami.
- Takie akcje to na każdych imprezach. - powiedział Kendall
- Warto zapamiętać.
Wstałam i skierowałam się do kuchni. James nadal rozmawiał przez telefon. Ile można?? Jak na zawołanie James skończył rozmowę.
- Dobrze, że ja nie musiałam odebrać telefonu. - powiedziałam
- Młoda...
- James. - przerwałam mu
- Przepraszam. Porywam cię dzisiaj. Robimy sobie dzień brat i siostra.
- A gdzie mnie zabierasz?? - spytałam
- Dowiesz się. - powiedział z cwanym uśmiechem
- Chłopaki dokąd zabiera mnie James?! - wyszłam z kuchni
- Carlos, siedź cicho! - krzyknął mój brat
- Ja nic nie wiem. - powiedział wyżej wymieniony
- Carlos, proszę. - powiedziałam
- Ładna dziś pogoda.
- Nie lubię cię.
- Nie marudź, tylko idź już z nim. - powiedział Kendall
- No właśnie, na nas czas. - powiedział James i pociągnł mnie w stronę drzwi
Po wyjściu wsiedliśmy do samochodu. Najpierw pojechaliśmy do kina na "Ósmoklasiści nie płaczą". Miała to być komedia, ale film okazał się dramatem. Był na tyle smutny, że nawet James się popłakał.
Później poszliśmy do wesołego miasteczka, gdzie świetnie się bawiliśmy. Do domu wróciłam zmęczona, więc od razu położyłam się spać.
***Tydzień później***
Chłopcy ciągle szukają Bezimiennej. Trochę im współczuję, że przez długi czas jej nie znajdą, a raczej mnie, ale to już nie moja wina, że się tego podjęli. Przez cały tydzień siedzą przed komputerem i próbują się ze mną skontaktować. Szczerze? Bawi mnie to.
Zaczynam się powoli bać, że zaczynają coś podejrzewać. Ostatnio Logan prawie mnie przyłapał jak wrzucałam filmik z nową piosenką do internetu.
Teraz z innej beczki. Rob i Vicky przez cały tydzień dziwnie się zachowują. Robert nadal nie powiedział mi dlaczego tak nagle zniknął na imprezie.
Od rana próbuję się dodzwonić do Vicky. Miała do mnie przyjść, a teraz nawet nie odbiera telefonu. Zaczęłam się o nią martwić.
Wyszłam z domu. Chłopaków już dawno nie było. Mieli dzisiaj jakiś wywiad, a potem jeszcze jakieś spotkanie.
Stałam przed drzwiami domu mojej przyjaciółki. Zapukałam. Miałam od niej specjalny przywilej, że nie musiałam pukać, ale i tak zawsze to robiłam. Nikt nie otwierał. Nacisnęłam na klamkę. Drzwi były otwarte. Vic nigdy nie zostawiała drzwi do środka. Usłyszałam szepty dochodzące z salonu. Skierowałam się w tamtym kierunku. To co tam zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej.
Nie martwcie się. To nie jest jeszcze koniec rozdziału, tylko taki mały przerywnik.
Chciałam was przeprosić za tak długie nie dodawanie notek, ale wiecie kończyłam szóstą klasę. To zostawanie po lekchach z powodu prób do poloneza i zakończenia szkoły.
Kończę was zanudzać mając nadzieję, że mi wybaczycie i życząc udanych wakacji.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Vicky i Robert całowali się. Nie mogłam w to uwierzyć. Jak moja przyjaciółka i mój chłopak mogli mi zrobić coś takiego? Vic otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Odepchneła Roberta.
- Kamila to nie tak. - powiedziała
- Stoję tu na tyle długi by wiedzieć jak to było. - po policzkach zaczęły mi spływać łzy - Szczęścia życzę.
Wybiegłam stamtąd, na początku Vicky próbowała mnie zatrzymać, ale byłam szybsza. Gdy dobiegłam do domu zdziwiłam się, że drzwi były otwarte. Stwierdziłam, że chłopacy szybciej wrócili do domu, więc od razu pobiegłam do swojego pokoju.
***Kendall***
Wróciłem szybciej do domu. Te poszukiwania zaczynają mnie męczyć. Tracę nadzieję, że kiedyś znajdziemy tą dziewczynę.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. To pewnie Kamila. Zaniepokoiłem się kiedy usłyszałem jej płacz. Pobiegła do swojego pokoju. Wszdłem po schodach na piętro i zapukałem do drzwi jej pokoju.
- Chcę być sama. - powiedziała płacząc
Mimo tych słów wszedłem. Podeszłem do niej i ją przytuliłem. Brunetka wtuliła się we mnie.
- Co się stało? - spytałem
- Rob i Vicky się całowali. - po jej policzkach zaczeły spływać kolejne strumienie łez
Przytuliłem ją mocniej. Tego nie potrafiłem pojąć. Jak przyjaciółka i chłopak,teraz już były, mogli jej zrobić coś takiego.
- Nie przejmuj się nimi. Nie są ciebie warci.
- Może masz rację.
- Teraz powiedz to samo bez "może". - uśmiechnąłem się
- Niech ci będzie. Masz racje. - wytarła łzy - Dzięki.
- Od tego ma się przyjaciół.
- Jesteś prawdziwym przyjacielem. - przytuliła mnie co z chęcią odwzajemniłam
- Teraz ruszasz swoje cztery litery i idziesz do kuchni zrobić popckorn, a ja wybieram komedie.
Wyszliśmy z jej pokoju. Ona powędrowała do kuchni, a ja do szafki z filmami. Wybrałem "Dom na Ziemii". Włożyłem płytę do odtwarzacza. Po chwili przyszła Kamila i oglądaliśmy film.
James napisał do niej SMS-a, że będą później, bo muszą gdzieś jeszcze pojechać. Nie wracali przez dwie godziny, więc postanowiliśmy do nich zadzwonić. Okazało się, że poszli na imprezę.
Z nudów zaczeliśmy grać w strzelankę. Co któreś z nas zdobyło przewagę, to zaraz kolejne je doganiało i tak wyglądała nasza gra. W połowie zadzwonił dzwonek.
- To pewnie chłopacy, idź otwórz. - powiedziała Kamila
- Robię to tylko dla ciebie. - powiedziałem
Podeszłem do.drzwi. Kamila poszła za mną. Najpierw kazała mi isć otworzyć, a teraz idzie za mną. Stanąłem przed drzwiami, a moja przyjaciółka w przedpokoju tak, że z drzwi nie było jej widać. Otworzyłem drzwi, Zobaczyłem w nich...